Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dłem od niego ku masztowi i tam zacząłem wypytywać ludzi emira o Sokoła. Byli tak zachwyceni zaletami tego statku, że zaczęli mówić do mnie wszyscy naraz. Kiedy zaś oznajmiłem im, że pojadę z nimi, stłoczyli się dokoła mnie tak, że sternik miał sposobność do ucieczki. Widziałem go śpieszącego po schodach i znikającego poza dymem, wydzielającym się z miski smolnej. Gdyby mi był kto w owej chwili powiedział, że wkrótce sternika spotkam i to nie u Beduinów Uled-Ali, lecz w Sudanie, nie byłbym chyba uwierzył.
Teraz powrócił emir z obydwoma towarzyszami. Obawiałem się już, że najpierw będzie szukał sternika i rychło odkryje ucieczkę, ale na szczęście przyszedł prosto do nas i zwrócił się do reisa:
— Najpierw załatwię jeszcze jedną sprawę uboczną. Ile ten effendi zapłacił za przewóz?
— Sto piastrów — rzekł stary niepoprawny grzesznik.
— A jednak effendi mówi o trzystu

87