Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sławił za te słowa! — lamentował tchórzliwie sternik.
— Dobrze, chcę wierzyć, — rzekł emir — i postawię ci tylko jedno pytanie. Czy przyznajesz, że to wszystko jest prawda, co nam opowiedział effendi?
— Tak jest, to wszystko prawda!
— Więc powstań! Będziemy mieli litość nad tobą. Ale spodziewam się, że potem na inne pytanie odpowiesz równie otwarcie.
— Jakie pytanie? Powiem wszystko!
— Nie teraz jeszcze. Nie powinieneś dłużej przestawać z tymi zatwardziałymi grzesznikami. Usiądź obok kajuty, ale nie ruszaj się z miejsca!
Zrozumiałem zamiar emira. Chciał sternika trzymać zdala od reisa, aby go namowami lub groźbami nie skłonili do odmówienia spodziewanego jeszcze zeznania. Teraz kazał reis effendina wyszukać trzy lampy i zeszedł z muhamelem[1] i „ulubieńcem“ do wspomnianego już otworu.

Widziałem, że reis zacisnął wargi,

  1. Sternik.
83