Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ja sam położyłem się na prawym boku tak, że lampa oświetlała twarz moją. Właściwie powinienem był położyć się tak, aby twarz była w cieniu, chciałem jednak, aby łotr zaraz na wstępie nabrał przekonania, że śpię. Odpiąłem guziki bluzy, aby mógł z łatwością wsunąć rękę za moje zanadrze. Ułatwiając mu zadanie, zmniejszałem tem samem grożące niebezpieczeństwo. Ażeby jednak być przygotowanym na wszystko, wsunąłem: sobie rewolwer pod kark w ten sposób, że prawą ręką, którą podłożyłem pod głowę, mogłem go szybko wyjąć i odwieść kurek. W ten sposób byłem już przygotowany i narazie pragnąłem tylko jak najrychlejszego najścia muza’bira.
Życzeniu mojemu stało się zadość. Oczy miałem przymknięte w ten sposób, że przez rzęsy widziałem rogożę. Poruszyła się całkiem lekko w jednym rogu na dole, poczem cicho podniosła się zwolna do wysokości około sześciu cali. Drab zajrzał do środka, a po chwili chrząknął. Oddychałem spokojnie, jak człowiek śpiący głęboko. Teraz zakaszlał,

34