Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wiemy, czy te będą tam dla nas pomyślne.
— Skoro wam w Siut zniknie z oczu, umknie niezawodnie!
— O nie! Wiesz przecież, że jeszcze nie jest pewne, dokąd masz mnie ze sobą zabrać. Będę otwarty i powiem ci, że mam rozkaz zostać przy giaurze.
— Masz go śledzić?
— Tak. Nie wolno mi oka zeń spuścić. Muszę być względem niego uniżony i czujny, żeby nabrał do mnie zaufania. Potem łatwo mi będzie doprowadzić do tego, że mnie zatrzyma przy sobie jako sługę.
— Plan jest dobry, a ja mu cię polecę gorąco. A więc to ty masz go potem zabić?
— Nie. Mokkadem życzy sobie widzieć śmierć jego, ażeby w ostatniej chwili rzucić nań klątwę wiernego muzułmanina.
— Ależ mokkadem znajduje się w Kairze!
— Dzisiaj tak, ale wyrusza na południe do Chartumu i dalej.

176
27