Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— W takim razie przygotuj się na to, że twoją niegrzeczność podam do publicznej wiadomości, a potem nie pojedzie z tobą nikt z Franków, którzy są najlepszymi podróżnymi i najlepiej płacą za wszystko!
— Niech nie jeżdżą! Nic mi po nich!
Odwrócił się i odszedł, i na tem skończyła się rozmowa. To wczesne przybicie do lądu w Giseh musiało mieć swój specjalny powód, być może w związku z planami Abd el Baraka, a zatem i z obecnością trzeciego ducha na statku. Miało stać się coś, czego nie chciano odwlekać i czego miano dokonać wpobliżu Kairu. Ale co to być mogło? A może tylko zamierzali wydrzeć mi podpisy Abd el Baraka? Prawdopodobnie słuszne były wszystkie moje domysły.
Co się tyczy Giseh, jest to miejscowość, w której wysiadają ze statków podróżni, chcący obejrzeć piramidy, leżące w odległości ośmiu kilometrów od Kairu. Podczas wylewu wynosi ta odległość dwa razy tyle, gdyż trzeba wtedy ogromne

164
15