Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

łością, obchodziliście się z nim surowo. Powiedzcie, jak się ten szpak nazywa?
— On nie ma jeszcze „tajemnicy“, ani nazwy, gdyż przeznaczono go w podarunku. Jedno i drugie da mu dopiero basza.
— Szkoda, bardzoby mi się przydało znać teraz jego nazwę. Beduin nazywa zwykle konia wedle maści i woła na niego głosem bardzo przeraźliwym. Jestem pewien, że ten siwek posłucha mnie, jeśli w ten sposób zawołam na niego. Wejdźcie więc na dach, abyście byli bezpieczni. Pójdę na dziedziniec najpierw tak, jak stoję, a potem w haiku, i zobaczycie różnicę.
Wszyscy poszli za mojem wezwaniem. Kiedy usiedli obok siebie z podwiniętemi nogami, otworzyłem drzwi i stanąłem na dziedzińcu. Zaledwie mnie ogier dostrzegł, przybiegł z parskaniem. Musiałem rejterować do wnętrza przed jego kopytami. Zatrzymał się przed drzwiami i dopiero po długim czasie oddalił się uspokojony. Teraz wdziałem na siebie haik i wciągnąłem na głowę kapuzę. Miejsce, w którem

146