Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bezzwłocznie opuścić. Postanowiłem zmienić okręt przy najbliższej sposobności, co zresztą wielkich trudności nie przedstawiało, statki te bowiem przybijają prawie regularnie co wieczora do jakiejś przystani i zawsze znajdzie się ich tam kilka. Nie sądziłem przytem, żeby niebezpieczeństwo dziś już miało mi zagrażać. Zaniechałem narazie rozmyślań i zabrałem się do urządzenia mego małego pływającego gospodarstwa domowego. Należało przedewszystkiem zabezpieczyć żywność przed szczurami, które są prawdziwą plagą tych statków. W trakcie tego wpadła mi w rękę paczka tytoniu. Otworzyłem ją i znalazłem na wierzchu papier złożony, a na nim napis: „pańskie koszta podróży do Siut“. Pakiet był dosyć ciężki; kiedy go rozwinąłem, zamigotało przede mną dwadzieścia inglis liraszy, czyli około tysiąca złotych. Mój gruby Murad Nassyr był sobie wcale poczciwym Osmanem. Mieliśmy wprawdzie bardzo odmienne przekonania religijne, lecz w kwestjach pieniężnych panowała widocznie między nami wzruszająca har-

160
11