Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

uwolnić mnie od jednej jeszcze troski, co mi ciąży na duszy!
— Masz jeszcze jakąś troskę? Czy wolno mi wiedzieć, jaką? My, Frankowie, umiemy w bardzo wielu wypadkach poradzić zupełnie skutecznie.
— Tak, ale nie w tym wypadku. Tu poradziłby tylko Beduin, i to taki, który ma odwagę narazić życie. Wprawdzie i Frankowie posiadają konie, ale nie są jeźdźcami.
— Idzie zatem o jazdę konną, o konia?
— Tak, o konia, gorszego od szatana. Muszę ci mianowicie powiedzieć, że nasz basza ma z tamtej strony Mekki brata, który darował mu prawdziwego ogiera z Bakkary, szpaka. Czy słyszałeś już kiedy o koniach Bakkarów?
— Tak, są podobno najbardziej ogniste z pomiędzy wszystkich koni arabskich
— A czy wiesz o tem, że niema złośliwszego konia nad szpaka?
— Wiem, że masztalerze tak mówią, mimo to jednak jestem zdania, że dobremu jeźdźcowi musi każdy koń być po-

136