Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przyjaciela Murada Nassyra. Oddychał, charcząc niemal; policzki wyglądały jak napełnione torby, a cała twarz tak obficie krwią nabiegła, — widać to było pomimo czarnej barwy skóry — że należało spodziewać się, iż apopleksja położy kres jego życiu, jeśli przedtem jeszcze nie umrze naskutek długotrwałej niestrawności. Kiedy spostrzegł, że mu się przypatruję uważnie, rzekł z westchnieniem:
— Mylisz się, effendi. Nie jestem tak zdrów, jak sądzisz. Tłustych uważają zwykle za zdrowych.
— Ja nie. Lekarze Frankistanu wiedzą, niestety, dobrze, że ludzie otyli są bliżsi grobu, niż szczupli.
— Niech mnie Allah ochroni! Powiedz mi prędzej, jak długo mam jeszcze żyć?
— Kiedy jadłeś dziś po raz ostatni?
— Dzisiaj rano.
— A kiedy znowu jeść będziesz?
— W południe — za pół godziny.
— A co jadłeś rano?
— Bardzo mało; tylko kurę i połowę czombra baraniego.

128