Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

człowiek, jak ty, może mieszkać tylko u najwyższego dostojnika.
— A czy sądzisz, że mnie przyjmie chętnie?
— Oczywiście, zwłaszcza, kiedy cię sam do niego przyprowadzę i polecę. Przyjmie cię, jak dobrego znajomego i przyjaciela.
Wyjaśnienie emira uspokoiło mnie nieco, mimo to jednak wolałbym był zamieszkać w domu prywatnym, gdzie za utrzymanie mogłem zapłacić.
Droga z portu do miasta prowadzi po wysokiej grobli. Po obu jej stronach roztaczała się bujna zieloność. Grobla rojna była ludźmi, idącymi z portu lub ku portowi. Przez bramę saraceńską, tworzącą zarazem główne wejście do miasta, dostaliśmy się na dziedziniec pałacu baszy. Ściany były wszędzie bielone, a okna pozasłaniane. Wzdłuż murów ciągnęły się długie ławy, na których, paląc fajki i pijąc kawę, siedziały długobrode postacie. Można je było uważać za członków straży. Żadna nie zwróciła na nas uwagi.
Widać było, że emir znajdował się

111