Strona:Karol May - Rapir i tomahawk.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Czy ojciec mój żyje?
— Żyje — odparła Rezedilla.
Emma wypuściła przyjaciółkę z objęć, uklękła i, wyciągając ręce ku niebu, wybuchła ogromnym płaczem:
— Boże mój, dzięki ci, dzięki!
Wszyscy obecni mieli oczy pełne łez.
— Właśnie przed chwilą otrzymaliśmy list od stryja — rzekła wreszcie Rezedilia. — Przeczytasz go później, droga Emmo.
Schyliła się nad Emmą i podniosła ją z podłogi.
— Czy nie chcesz się przywitać z mym ojcem?
Zaczęto się rozglądać za Pirnerem. Znikł gdzieś przynajmniej do połowy. W pokoju znajdowała się bowiem tylko dolna część jego ciała i nogi. Górna wychylona była na ulicę. Nie wiedział jak ukryć łzy i wzruszenie. Podszedł więc do ulubionego okna i wystawił głowę, aby płaczu nie było słychać.
Córka wyciągnęła go siłą. Płakał jak bóbr i obejmując Emmę, wołał:
— Puśćcie mnie, uduszę się z radości!
Po tych słowach opuścił pokój.
— Przedstaw mnie pozostałym panom — rzekła Rezedilla.
Emma otarta chustką oczy i zapytała:
— Kogo chcesz naprzód poznać, Rezedillo?
— Twego narzeczonego, sennora Ungera.
Emma uśmiechnęła się łobuzersko:
— Szukaj go. Jestem ciekawa, czy znajdziesz.

150