Strona:Karol May - Rapir i tomahawk.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dowoleniem. Chodźmy do domu, kochany Mejia. Jestem nieco zdenerwowany i chciałbym pomówić z cesarzową. Obecność jej zawsze działa na mnie kojąco.
Opuścili ogród i udali się w kierunku willi. —
Działo się to przed południem. — —


∗             ∗


Po południu, w stolicy Meksyku, Józefa Cortejo stała przed lustrem. Miała się ubrać, aby wyjść na miasto.
Mimo oporu, musiała z biegiem czasu zrezygnować z planu poślubienia Alfonsa. Bawił od lat w Hiszpanji; był wprawdzie kawalerem, lecz nie pokazywał się w Meksyku. Uczucie Józefy dla Alfonsa powoli wygasło. Rzuciła się teraz z całą namiętnością w wir polityki. Marzyła o tem, by zostać córką króla, co najmniej zaś prezydenta. —
— Czy nie masz wrażenia, Amaiko, że chudnę?
— Ależ nie, sennorita.
— Naprawdę? Popatrz na ramiona; były dawniej o wiele tęższe.
— Ależ i teraz są takie same. A lśnią, jak alabaster.
Amaika kłamała na potęgę. Patykowato chude ramiona Józefy okrywała skóra ciemna, jak u cyganki.
— A więc jestem jeszcze piękna?
— Ależ oczywiście! Niektóre kobiety z biegiem lat

106