Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Można mi wierzyć, jeśli powiem, że byłem przerażony. Tak, w tej postaci, w jakiej ukazał się nam wobec namiestnika, opisał nam Sefira bimbaszi z Bagdadu! Powierzchowność była tak charakterystyczna, że nie mogłem wątpić. On to był, który naszemu staremu gospodarzowi i jego grubemu Kepekowi w Birs Nimrud narzucił przysięgę. Sefir, przywódca przemytników, którego tak bardzo pragnąłem zobaczyć, stał więc przede mną!
Spotkać go tutaj, u namiestnika, — tego się nie spodziewałem. Było nielada zuchwalstwem, a raczej bezczelnością, przybycie do miasta i to do instytucji, do której powinien był zostać wprowadzony właściwie jako podsądny.
Z użytego przezeń słowa „sa’id“ można było wnioskować, że podawał się za wysokiego dygnitarza szacha perskiego; zapewniał, prawdopodobnie, że odbywa podróż z jego polecenia. Zamiary jego były mi obojętne; dotyczyły prawdopodobnie przemytnictwa, które mnie nic nie obchodziło. Ale z obecności Safiego i z okoliczności, że Safir brał go pod

76