Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

woli! — Zeskoczył z siodła i ja za jego przykładem, gdyż zmiarkowałem, do czego zmierzał.
Otóż, gdy popuszczaliśmy wodze koniom tak, iż głowy miały na swobodzie, stały spokojnie; gdy jednak pozbawialiśmy je tej swobody, ściągając cugle, zaczynały energicznie wierzgać i usiłowały się wyrwać. Halef, zsiadając, nadał ogierowi swojemu taką pozycję, aby Hafi, sill z Mansurijeh, znalazł się tuż za jego ogonem, poczem zawołał do niego i sąsiadów:
— Cofnijcie się wtył! Ten koń nie znosi bliskiego sąsiedztwa.
Nikt ani myślał usłuchać tej rady. Halef chwycił cugle ściśle przy mordzie, wskutek czego jego Nedjedi począł gwałtownie poruszać łbem, aby się wyrwać. Gdy to mu się nie udało, kopnął wtył i ugodził silla na szczęście niebardzo mocno, ale jednakże tak, że uderzony zatoczył się, pociągając za sobą innych. Mój Ben Rih zachował się tak samo, bo rzecz zrozumiała, wziąłem go krótko. Trafił dwoje ludzi, którzy zostali odrzuce-

72