Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na koniach i w uzbrojeniu? Z koni i precz z bronią!
— Lepiej będzie, jeżeli pozostaniemy w siodłach, — odrzekłem spokojnie.
— Nie macie tu żadnego głosu. Bądźcie posłuszni! — odparł tym samym tonem.
— Jesteśmy posłuszni, właśnie pozostając na koniach. Słuchamy, mianowicie, głosu ostrożności.
— Co to za sposób mówienia? Nie rozumiem, mów jaśniej!
— Jeżeli moje przypuszczenie nie jest mylne, opowiadano ci o naszych koniach? — zapytałem.
— Oczywiście! Te bestje sprawiły, że skażemy was prawdopodobnie na śmierć.
— Możemy spokojnie z naszych siodeł wysłuchać tego wyroku. Gdybyśmy zsiedli, mogłoby się znowu coś takiego zdarzyć, co dałoby powód do nowej skargi.
— O co ci chodzi? Co mogłoby się zdarzyć?
— Widzisz, że nasze konie to radżi

70