Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wówczas łatwiej mi będzie dać ci jaki dowód swej wdzięczności.
— Wdzięczność twoja na nic mi niepotrzebna, w każdym razie jednak powitam cię mile. Ale teraz wracajmy! Grotę już mniej więcej poznałeś; więcej ci nie potrzeba. Powiem ci tylko tyle, że w tej okolicy znajdują się skarby w mumjach takie, o których rząd, zabraniający kopać, nie ma pojęcia. Chodź za mną! Droga zpowrotem będzie krótsza, niż była w tym kierunku.
Teraz przekonałem się dopiero naprawdę, jak powikłane były kurytarze w jaskini; dostaliśmy się bowiem do wyjścia w czasie trzy razy krótszym, niż ten, który zużyliśmy, aby przez szeregi ciasnych sztolni dostać się do sali ostatniej. Do wnętrza prowadził nas przewodnik w ten sposób, że omijaliśmy komory, których nie powinien był zobaczyć człowiek niewtajemniczony. — Koniuszy siedział z Selimem w jamie wejściowej. Nie wyszli na powietrze, żeby się parobcy nie dowiedzieli, że stchórzyli i jaskini nie widzieli. Prosili mnie bowiem, abym milczał i nic

88