Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

go wchodzę, by się przypatrzeć komnatom. Czy wątpisz jeszcze?
— Tak.
— W takim razie opowiem ci kilka wypadków przeszłości i nieco z teraźniejszości, ażebyś potem nie wątpił w to, co ci odkryję z przyszłości. Nosisz szaty wiernego i mówisz językiem muzułmanów, nie jesteś jednak wyznawcą proroka, lecz chrześcijaninem.
Skinąłem twierdząco głową, a on mówił dalej:
— Widzę statek z wielu żaglami. Reis jego jest mieczem sprawiedliwości, a ty jesteś jego przyjacielem. Wy uszczęśliwicie wielu ludzi i zyskacie sławę na ziemi. Czy znasz takiego reisa?
— Tak — odrzekłem, mając na myśli reisa effendinę.
— Powiedziałem ci prawdę i mógłbym teraz pokazać ci przyszłość, ponieważ jednak wątpiłeś, będę milczał i powiem tylko niektóre rzeczy, bo to uchroni cię od wielkiego nieszczęścia, a może nawet od śmierci. Oko mej duszy dostrzega syna zemsty, który godzi na twoje

72