Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Nie, — odpowiedziałem za Selima — lecz to wielka różnica, czy przyjmujesz pod swój dach uczciwego człowieka, czy też mordercę. W tym drugim wypadku grozi ci wielkie niebezpieczeństwo.
— Zachowaj te uwagi dla siebie; ja ich nie potrzebuję! Wtargnąłeś bez pozwolenia na mój dziedziniec i, jeśli się w tej chwili nie oddalisz, wyrzucę cię za drzwi. Psów chrześcijańskich nie zniosę w swoim domu! Ze względu na jego wiek byłbym to może przyjął spokojnie, lecz ton, którym mówił, był tak bezczelny, że postanowiłem nie szczędzić mu nauczki, choćby dlatego, aby kuglarz nie sądził, że się jego towarzyszów przestraszyłem. To też odpowiedziałem:
— Twoja osoba mnie nie obchodzi. Powinieneś jednak wiedzieć, że kto przyjmuje u siebie lokatora, musi się także pogodzić z tem, że do niego goście będą przychodzili. Pomyliłeś się zaś grubo, sądząc, że wolno ci miotać mi w twarz obelgi. Ponieważ szukam u ciebie kugla-

122