Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Widzisz zatem, że unika i boi mnie się widocznie. Jaki ty byłeś nierozważny! Gdyby to był człowiek uczciwy, z pewnością nie uciekałby przede mną. Dziwię się, że to w tobie żadnego podejrzenia nie wzbudziło. Kiedy się z nim. znowu spotkasz?
— Mam do niego przyjść do domu ogrodnika dopiero wtedy, kiedy usłyszę, że chcesz stąd odjechać. To mam mu donieść.
— Niemądrze postąpiłeś, wcale niemądrze, ale błąd da się może naprawić.
— Effendi, nie łaj mnie! Cały świat wie, że jestem najmędrszym synem mojego szczepu, wszechwiedzy jednak nie możesz ode mnie wymagać. Jakżeż mogłem przypuszczać, że to ten kuglarz! Zresztą, nie widziałeś go jeszcze, znasz go tylko z mojego opisu i kto wie, czy się nie mylisz. Nakreśliłem ci wprawdzie mistrzowski obraz jego osoby, być może jednak, że ty fałszywie wyobraziłeś sobie różne szczegóły, i dlatego obstaję przy swojem zdaniu, że przyjaciel mój jest

112