Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jeśli was zapytają, dokąd iść chcecie, powiedzcie, że chcecie miasto obejrzeć.
— Ja nic nie powiem — rzekł Selim. — Jestem najdostojniejszym mężem mojego szczepu i nikomu nie pozwalam się nagabywać. Idę, aby chronić mego effendiego. Nigdzie on się beze mnie obejść nie może, pójdę z nim zatem i do tej drugiej jaskini. Idź więc i bądź dobrej myśli! Na mnie możesz liczyć całkowicie.
Przy tych słowach wykonał majestatyczny ruch ręką, jak król, żegnający ostatniego ze swoich poddanych. Gdy fakir odszedł, zwrócił się Selim do mnie:
— Przyjaciel godny zaufania jest największą pociechą w biedzie i najsłodszem ukojeniem dla słabego. Jestem twoim przyjacielem i poświęcę się dla ciebie, ażeby cię uchronić od niebezpieczeństw, których źródło leży w przeszłości, i od możliwych nieprzyjemności dni przyszłych. Pod mą opieką żyć możesz spokojnie; pod mą osłoną znajdziesz spokój ze strony wszystkich nieprzyjaciół ciała i duszy.

105