Strona:Karol May - Pantera Południa.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Tak. Te łotry nikczemne porwały cztery osoby: sennora Mariana, sennora Ungera, sennoritę Emmę i sennoritę Karję.
— Karję, siostrę moją? — zapytał Bawole Czoło, przerażony.
— Karję, kwiat Miksteków? — zawołał Niedźwiedzie Serce. — W jaki sposób to się stało? Czy nie było nikogo z pośród mężów? — Byli wszyscy obecni, lecz...
— Nie,. to nie mogli być mężowie, jeśli pozwolili w swojej obecności schwytać do niewoli czworo mieszkańców hacjendy.
— Niech się brat mój dowie, że również byłem schwytany, — rzekł Sternau.
— Władca Skał był schwytany? — zapytał Niedźwiedzie Serce, nie wierząc swym uszom. — Przecież widzę o wolnym.
— Uwolniłem się sam. Niechaj obydwaj wodzowie posłuchają, co i jak się stało.
Sternau opowiedział pokrótce przebieg ostatnich dni. Gdy skończył, Apacz podał mu rękę i rzekł:
— Niechaj mój brat mi wybaczy. Nawet najsilniejszego i najdzielniejszego człowieka można wśród ciemnej nocy podejść znienacka i obezwładnić... Ukryjmy jednak teraz nasze konie, bo nie można przewidzieć, kto tu przybędzie.
Zaprowadzono konie do bocznej doliny; pasły się w niej spokojnie trzy wierzchowce Meksykan, ukryte za krzakami. Meksykanie wrócili już do przytomności. Przyprowadzono ich również do doliny. Franciszek został na warcie, pozostali zaś wzięli udział w przesłuchaniu, któremu poddał jeńców Sternau.

77