Strona:Karol May - Osman Pasza.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przez co bylibyśmy znowu złowieni; narazilibyśmy więcej swe życie, bo ci dwaj nie oparliby się niedorzecznej myśli postrzelenia nas. Było więc dla ciebie koniecznem jak najprędzej zniknąć pod wodą, musiałeś się zatem zanurzyć i pod wodą popłynąć jak najdalej. Nie mógłbyś tego zrobić, gdybyś był zmuszony podtrzymywać mnie i pomagać. Dlatego pozostałem spokojnie na miejscu, sądząc, że postępuję dobrze i słusznie.
— Bezwzględnie. Byłbyś mocno zmniejszył szanse naszego ocalenia.
— Otóż to właśnie! Zresztą znasz zaufanie, jakiem cię darzę. Ledwie wyskoczyłeś, byłem przekonany, że znikniesz i pośpieszysz do naszych koni, aby następnie pojechać do ruin, i mnie wybawić. Miałem to błogie przeświadczenie, które pozwalało mi wewnętrznie śmiać się z naszych stróżów, podczas gdy nazewnątrz zdawałem się być ich bezradną ofiarą. Ta świadomość przejęła mnie duchową radością, bez której życie ziemskie może być przyrównane do kości, będącej przez los sam ogołoconą z mięsa.
— To porównanie jest przepiękne, drogi Halefie!
— O, moje porównania są zawsze doskonałe i bez zarzutu, czego, wybacz mi, o twoich nie zawsze można powiedzieć. Ale możesz się pocieszyć tem, że nie każdy człowiek znosi te

73