Strona:Karol May - Old Surehand 05.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  66  —

czy to odstąpienie dowództwa oznaczało dla nas na później walkę, czy pokój. Obaj uwolnieni weszli na zbocze, a potem oddalili się w tym kierunku, w którym udał się był Old Wabble.
Konie ich zatrzymałem z kilku powodów. Mając wierzchowce, byliby się dostali do Wara-tu o wiele rychlej, niż pieszo i spodziewany pościg byłby mógł się zacząć o kilka godzin wcześniej. Zyskaliśmy więc dużo na czasie. Nadto były to bardzo dobre konie, bo jeńcy wysłani byli w daleką drogę, którą należało prędko przebyć, a my właśnie takich koni potrzebowaliśmy. Broń ich także mogła nam się przydać. Apanaczka, który, jak wiadomo, miał tylko nóż, wziął sobie niezłą strzelbę Szako Matty. Porzucił oczywiście narazie pierwotny zamiar udania się po świętą glinę i postanowił towarzyszyć nam do Colorado. Ponieważ należało się spodziewać prawie napewno, że Osagowie, otrzymawszy wiadomość o dostaniu się wodza w nasze ręce, ruszą natychmiast do Ki-pe-ta-ki, a stamtąd za nami, by go uwolnić, przeto nie mogliśmy zabawić dłużej na tem miejscu. Szako Mattę przywiązano do konia, zostawiwszy mu jednak do pewnego stopnia swobodę ruchów. Holbers i Treskow dosiedli koni Osagów, a resztę zwierząt wzięto pod juki. Tak opuściliśmy miejsce „Starej kobiety“.
W dalszej drodze musieliśmy oddalić się od rzeki Republikan, bo skręcała na północ do Nebraski. Jechaliśmy wprost na zachód, aby się dostać do rzeki Salmon. Podwójne niebezpieczeństwo nam groziło.Przed nami podążał oddział „generała“, którego trop spodziewaliśmy się znaleźć niebawem, a za nami Osagowie, których pościg był bardzo prawdopodobny. Ani jedno, ani drugie jednak nie budziło w nas wielkiego niepokoju. Nie przeczuwaliśmy, że zagrażało nam jeszcze trzecie niebezpieczeństwo, o wiele bliższe, choć jechaliśmy wprost na nie.
Mogliśmy dla zmylenia Osagów zwrócić się nieco na południe, ale po pierwsze nie baliśmy się tych