Strona:Karol May - Old Surehand 05.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  60  —

— Pomińmy więc sprawę napadu. Ale tego mu nie można darować, że godził na nasze życie, chciał nas pochwycić i zabić!
— Czy spełnił ten zamiar?
— Nie, ale powinnibyście wiedzieć, że już samo usiłowanie jest karygodne!
— Hm, z was straszny prawnik!
— Jestem do tego uprawniony, to mój obowiązek. Was proszę, byście to samo stanowisko zajęli.
— Dobrze. Przypuśćmy, że samo usiłowanie jest karygodne. Czy jednak zamiar wodza Osagów urządzenia napadu na farmy i zabicia nas wszedł w okres usiłowania?
Treskow zawahał się z odpowiedzią, a potem mruknął:
— Zamiar... zamiar... usiłowanie... Usiłowanie na dalszą metę... Hm, to również nie zaszło! Dajcie mi spokój z tą drobiazgowością!
— Aha! Zaczynacie powoli ustępować ze swego stanowiska! Powiedzcie przecież jasno i pewnie: czy sam zamiar jest karygodny?
— Moralnie, ale nie sądowo.
Well! Czy należy Szako Mattę ukarać?
Milczał przez chwilę, poczem zawołał gniewnie:
— Jesteście najprzykrzejszym adwokatem, z jakim kiedykolwiek sędzia miałby do czynienia. Nie chcę nic więcej wiedzieć o tej sprawie!
— Powoli, powoli, mr. Treskow! Jestem surowszy, aniżeli wam się wydaje. Za sam zamiar nie możemy go ukarać, ale ja jestem za tem, żebyśmy zarządzili środki zapobiegawcze, które podobne są do kary jak rodzeństwo.
— To co innego! Cóż wnosicie?
— Teraz nic jeszcze. Nie tylko ja mam tu coś do powiedzenia.
— Bardzo słusznie! — potwierdził Dick Hammerdull skwapliwie. — Jakąś nagrodę musi oczywiście ten czerwony otrzymać. Nieprawdaż, stary szopie, Holbersie?