Strona:Karol May - Old Surehand 05.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  101  —

— Mój brat wierzy zatem grobowi i pismu? — zapytał Apacz.
— Tak.
— Czy nie mógł inny człowiek nazywać się padre Diterico?
— To możliwe.
— W takim razie napis nie jest dowodem, że w grobie spoczywa padre Diterico. Może tam leżeć padre tego samego imenia.
— To jest ten, którego masz na myśli!
— Brat Shatterhand ma chyba jeszcze inne dowody?
— Tak.
— Nasz gościnny mr. Harbour opowiedział mi daleko więcej, niż sądzi. Znalazłem nareszcie szukanego daremnie tak długo wawę Derrika.
— Uff, uff! Któż to jest?
— Ikwet Sipa.
— Uff!
— Zdziwisz się jeszcze bardziej, gdy ci powiem, że Tokbela, młodsza siostra padra, jest Tibo wete, skwaw guślarza Nainich.
— Uff! Czy jesteś wszechwiedzący?
— Nie. Ja tylko myślę należycie. Mogę ci też powiedzieć, że Tehua, starsza siostra padra, żyje może także.
— Twoje myśli działają cuda, wskrzeszają umarłych!
— Słyszałeś, że pod napisem wyryte było słońce. Starsza siostra nazywała się Tehua, czyli „Słońce.“. Ona to postawiła pomnik, a zatem żyła jeszcze, kiedy brata jej zamordowano.
— Uff! To myśl taka prosta i słuszna, że dziwię się, dlaczego sam na nią nie wpadłem. Ale jeśli Tehua rzeczywiście jeszcze żyje, to gdzie mamy jej szukać?
— To wie ona jedynie. Ukrywa się zapewne i stara się, żeby nikt nie znalazł jej kryjówki.
— Z czego to wnosisz?
— Pół upieczonej owcy pochodziło od niej.