Strona:Karol May - Old Surehand 05.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  90  —

— Co Old Shatterhand powiedział! Czy potrafi udowodnić swój domysł?
— Nie, ale czuję wewnętrznie, że to prawda.
— Tu potrzeba dowodów, a nie uczuć!
— Ty jesteś dzieckiem porwanem, a porwali cię Tibo taka i Etters. To dla mnie nie ulega wątpliwości. Że Tibo wete wzięła udział w porwaniu, tego narazie tylko się domyślam, lecz przyjdzie czas, kiedy to zostanie napewne stwierdzone, a wtedy mi uwierzysz. Gotów jestem pojechać z tobą i wodzem Osagów do Nainich i zdemaskować guślarza tych Indyan. Teraz jednak nie mówmy o tem, lecz jedźmy dalej!
Kowboy stanął na czele jako przewodnik, a my ruszyliśmy za nim. Już po upływie pół godziny pokazała się na równinie bujna roślinność, z czego poznaliśmy, że zbliżamy się do rzeki. Niebawem pojawiły się także i drzewa najpierw pojedynczo, a potem w grupach, między któremi pasło się bydło i owcę. Dalej ciągnęły się pola kukurydzy, a wreszcie wynurzył się przed nami budynek, który miał nas przyjąć w gościnę.
Kiedy go zobaczyłem, byłbym najchętniej zawrócił z drogi, przeszyło mię bowiem jakieś ostrzegawcze drgnienie. Położony był podobnie jak farma Fennera, tylko znacznie dalej na zachodzie i nad inną rzeką.U Fennera groziła mi śmierć, a widok tego budynku również nie nastroił mnie wesoło. Jeśli bowiem człowiek przeżyje w jakiemś miejscu przykry wypadek, albo groźne niebezpieczeństwo, to znalazłszy się na miejscu, podobnem do tamtego, łatwo poddaje się obawie, że tu może go spotkać coś równie przykrego.
Ja oczywiście nawet nie wspomniałem towarzyszom, że opanowało mię przeczucie jakiegoś nieszczęścia, bo może byliby mię wyśmiali. Bell pojechał był nieco naprzód, by nas oznajmić, a dzięki temu właściciel farmy przygotował się na nasze przyjęcie. Prócz niego poznaliśmy jeszcze jego żonę, trzech synów i dwie córki, same silne i dzielne postaci, które z pew-