Strona:Karol May - Old Surehand 04.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  505  —

takie węgle nie pieką. Może rola wspaniałomyślnego pasterza, puszczającego wolno złe owieczki, jest bardzo wzruszająca, ale mnie ona nie przejmuje. Bądźcie zdrowi, panowie! Jeśli się zobaczymy, to w inny sposób, niż teraz!
Odszedł z podniesioną głową. Jakże rychło miały się spełnić jego ostatnie słowa! Widzieliśmy go potem, ale w zupełnie innym stanie.

KONIEC TOMU DRUGIEGO.