Strona:Karol May - Old Surehand 04.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Odwrócone toasty.

Skończywszy opowiadanie, musiał Treskow jeszcze odpowiedzieć na mnóswo pytań, których mu słuchacze jego nie szczędzili. Historya ta, a szczególnie przy końcu, była dla wielu za mało dokładną, każdy więc chciał to wiedzieć, czego mu nie dostawało. Nie mogli sobie, wyobrazić Indyanina w podróży na morzu, ja jednak znałem już dawno te dzieje i wiedziałem, że Winnetou nie tylko raz był na morzu.
Tymczasem zjawili się nowi goście w liczbie sześciu osób, a weszli z hałasem, bo wypili zapewne więcej spirytusu, aniżeli mogli. Oglądnęli się za miejscami, a choć było więcej wolnych, usiedli przy moim stole.
Byłbym najchętniej powstał i uwolnił się od ich towarzystwa. Lecz ponieważ oni byliby się może za to obrazili, a ja nie chciałem dać powodu do ordynarnych sporów, przeto zostałem na swojem miejscu.Oni zażądali brandy i dostali, ale z tego, jak ich pani Thick obsługiwała, widać było, że byłaby wolała, żeby byli ominęli jej gospodę.
Nie byli zapewne mieszczanami, bo oprócz nożów i rewolwerów mieli jeszcze strzelby. Wyglądali, jak zbóje, cuchnęli wódką tak mocno, że nie mogłem wytrzymać z nimi przy jednym stole, a rozprawiali tak głośno i nieustannie, że z rozmowy reszty gości prawie nic nie słyszałem. Spokój i miły nastrój poprzedni zniknęły zupełnie.
Najgłośniej zachowywał się silnie, ale niezgrabnie zbudowany drab z twarzą, podobną do pyska buldoga.