Strona:Karol May - Old Surehand 04.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  451  —

to także nie przyjdzie im na myśl pozbawiać pieniędzy waszych żeglarzy, którym właśnie to zawdzięczamy, że odzyskaliśmy nasze pieniądze. Powiedz, Dicku Hammerdullu, czy chcesz pieniędzy?
— Czy chcę, czy nie chcę, to wszystko jedno, nie wezmę jednak ani centa — odpowiedział grubas. — Cóż ty na to, stary szopie, Holbersie?
Długosz odpowiedział spokojnie:
— Jeśli sądzisz, Dicku, że nic nie wezmę, to nie mam nic przeciw temu. Wogóle nikt z nas nic nie weźmie. A gdyby nam je narzucono przemocą, to mój udział otrzyma Piotr Polter, choćby tylko dlatego, żeby nabrał chęci przybycia do nas na Zachód. Bardzo lubię widzieć go na koniu!
— Dajcie mi spokój z koniem! — zawołał sternik. — Prędzej dałbym się potłuc i zrobić z siebie suchary okrętowe, niżbym miał jeszcze raz wsiąść na taką bestyę, jak ten kłusak, na którym mnie do was przywiało. Więcej wam nic nie powiem, gdyż lepiej o tem zamilczeć, co bym wam mógł powiedzieć. Tak mi wtedy było okropnie.
— Nie potrzebujesz udawać znowu westmana — rzekł Parker. — Wspomniałem w admiralicyi, ile tobie mamy do zawdzięczenia i jak dzielnie się trzymałeś. Pomyślą o tobie przy najbliższym wakansie i powierzą ci miejsce, z którego będziesz dumny.
— Czy rzeczywiście wspomnieliście o mnie przed tymi wysokimi gentlemanami?
— Tak.
— I chcą mi dać takie miejsce?
— Obiecali mi to napewno.
— Dziękuję wam, sir, dziękuję! Zrobię zatem karyerę! Hej ha, hurra, hurra! Piotr Polter...
— Czego tak okropnie wrzeszczysz, stary lwie morski? — przerwała mu gospodyni, która weszła była właśnie do izby.
— Ty jeszcze pytasz? — odparł sternik. — Skoro jestem lwem, to muszę ryczeć! A mam do tego ważny