Strona:Karol May - Old Surehand 04.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  444  —

— Na „Swallowie“.
— Ajent policyjny?
— Na „Swallowie“.
— Czarny kapitan?
— Na „Swallowie“, pojmany.
— A zły Jean?
— Także.
— A stryj Sam Firegun?
— Również tam.
— A porucznik Parker?
— Oczywiście także. Jest ranny.
— Ranny? Mój Boże, spodziewam się, że nie...
— Tere fere! Kilka szram i nic więcej. Weźmie urlop na pewien czas. Było nam trochę ciepło na „Floridzie“, ale na przeklętej preryi przeżyliśmy jeszcze gorsze zdarzenia. Nawet zwierzęta dawały nam się we znaki. Na przykład mój koń! To była bestya z szatańską paszczęką, a nie bydlę. Jeszcze dziś nie mogę powiedzieć, czy nie wyjeździłem sobie kilku kóp kości. Ale ty chciałaś pytać!
— Gdzie teraz „Swallow“?
— Krąży przy niepomyślnym wietrze przed lądem, a Forster stoi przy sterze. Kapitan wysiadł ze mną na ląd, aby zgłosić swoje przybycie i ja czekam tutaj na niego.
— Czekasz na niego? U mnie? Więc on tu wstąpi?
— To się rozumie! Prawy wilk morski wstępuje najpierw do pani Thick, jeśli stanie na kotwicy w Nowym jorku. Za godzinę będzie „Swallow“ już w porcie. Potem nadejdą drudzy, Pitt Holbers...
— Pitt Holb...
— Dick Hammerdull.
— Dick Hammerd...
— Kolonel Firegun.
— Kolonel Firegun?
— Wallerstein, Treskow, mały Bill Potter, wódz Apaczów Winnetou i...
— Wódz Winnetou?