Strona:Karol May - Old Surehand 03.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  69  —

Skinęła głową z odcieniem gniewu za takie pytanie, a on ujął drugą jej rękę i rzekł:
— Mnie się zawsze zdawało, że my powinniśmy należeć do siebie, całe życie. Jesteś taka skromna i dobra, że pragnę być zawsze z tobą. Czy mogę to oświadczyć twej matce?
— Możesz.
— I ojcu?
— Także.
— Nawet zaraz?
— Nawet zaraz!
— To chodź!
Wstał, a ona poszła za nim. Przeszli razem przez portal, potem przez dziedziniec do drzwi, wiodących do mieszkania Wernera. W sieni usłyszeli twardy, ostry głos człowieka, mówiącego w izbie z natarczywością.
— Tam jest doktor! — rzekła Anitta.
— Pójdźmy do kuchni i zaczekajmy, dopóki się nie oddali!
Z kuchni słyszeli każde słowo rozmowy, którą White prowadził z rodzicami Anitty.
Damnt it, master Carlos. Czy myślicie, że będę żałował grosza? — spytał pierwszy. — Medycyna więcej warta, aniżeli najlepsze miejsce w kopalniach. Gdy już dość zdobędę, przeniesiemy się do Nowego Jorku albo do Filadelfii, a stamtąd dalej, dokąd zechcecie. No, zgoda?
— Hm, zgodziłbym się, jeślibym napewno wiedział, że dotrzymacie słowa!
— Do dyabła! Czy uważacie mnie za kłamcę?
— Dotychczas nie daliście mi powodu do tego. Ale w starej Kalifornii zapanowały w ostatnich czasach takie stosunki, że człowiek mimowoli staje się nieufnym, a przynajmniej ostrożnym.
— To dam wam zabezpieczenie! Bez żony nie mogę dalej prowadzić interesu. Wasza córka ma dyabelnie ujmujące oblicze, sądzę przeto, że będę dla niej