Strona:Karol May - Old Surehand 02.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  327  —

przyjemnych dźwięków? Przyszedłem na świat jako dziecko słabe i do szóstego roku jeszcze suwałem się po ziemi, nie mogąc stać ani chodzić. Czy na to zasłużyłem? Przypatrzcie się Old Sbatterhandowi; czy poznać w nim teraz to dziecko? Czy nie jestem raczej żywym przykładem owej mądrości, z którą sprzeczaliście się? Ociemniałem trzy razy i trzy razy musiano mnie operować. Czy zasłużyłem na to? A kto, z wyjątkiem Winnetou, może się pochlubić tak bystremi oczyma, jak Old Shatterhand? Nie mruczałem i nie dąsałem się tak, jak wy, lecz śmiało powierzyłem się rządom Boga — a jak on to wszystko wspaniale poprowadził! Później, jako ubogi uczeń, jadłem całymi tygodniami tylko chleb ze solą, bo nie miałem nikogo, ktoby mi pomógł, a zbyt byłem dumny, ażeby żebrać. Musiałem się utrzymywać z lekcyi prywatnych, a kiedy drudzy koledzy, przepuszczali pieniądze ojców, razem ze swojem zdrowiem, wychylałem się w zimie przez okno mego poddasza, ażeby dokończyć swojej lekcyi przy świetle księżyca, bo nie miałem pieniędzy na opał i światło. Czy na to zasłużyłem? A mimo to nie byłem nikomu winien ani feniga, i miałem tylko dwu wierzycieli: Boga i siebie. Boga, gdyż dał podstawę do rozwoju, a siebie, bo wymagałem od siebie surowo, by nie przepuścić ani godziny w życiu bez powiedzenia sobie, że wyzyskałem ją, jako byłem powinien i że mi ona przyniesie owoce. Bóg był dla mnie łaskaw, ale ja sam nie miałem nigdy takiego surowego władcy, jakim byłem sam dla siebie. A ileż razy potem, podczas moich podróży, wędrówek i wypraw myśliwskich, znajdowałem się w położeniach, w których mogłem także zapytać: Czy na to zasłużyłem? Ale wynik był zawsze taki dobry i szczęśliwy, że składałem ręce z wdzięczności i mówiłem: Nie, na to nie zasłużyłem!
Zrobiłem pauzę, a Old Surehand patrzył cicho przed siebie i nie rzekł ani słowa. Toteż zacząłem żywo mówić dalej:
— Teraz będziecie się temu dziwili, że mówiłem