Strona:Karol May - Old Surehand 02.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  479  —

nazwiska. Jeśli ten westman nazywał siebie Saddlerem, a właściwie nazywał się Etters, to...
Przerwano mu. Na pierwszy dźwięk nazwiska „Etters“, powstał Old Surehand i zapytał, przechylając się przez stół:
— Etters, rzeczywiście Etters?
— Yes, sir.
— Czy słyszeliście dobrze?
— Pochlebiam sobie, że mam niezłe uszy!
— I zapamiętaliście dobrze?
— Mam właśnie doskonałą pamięć, jeśli chodzi o nazwiska.
— A Dan, Daniel było mu na imię?
— Nazywał się Dan Etters, nie inaczej!
Czy zdawało mi się to w migotliwem świetle, czy też tak było — generał zwrócił przy tem wzrok z wielkiem natężeniem na Old Surehanda, który widocznie wpadł w rozdrażnienie i chciał je opanować, lecz nie mógł.
— A zatem naprawdę Daniel Etters — rzekł z głębokiem westchnieniem. — Czy przypatrywaliście się dobrze temu człowiekowi?
— Doskonale — odparł Douglas.
— Opiszcie mi go!
— Hm! Opisać? Czy znacie może tego Ettersa? Czy macie z nim jakie stosunki?
— Tak. Chciałbym wiedzieć, czy ten człowiek, o którym mówicie, jest tym samym, którego ja mam na myśli. Dlatego chciałbym opisu.
— Dałbym go wam chętnie, tylko nie wiem, jakby to zrobić.
— Czemu?
— Bo to trudno opisać człowieka, nie mającego w sobie nic szczególnego i wyglądającego tak samo, jak stu innych.
— Czy on był długi, czy krótki, cienki czy gruby?
— Jeśli mam powiedzieć, to miał mniej więcej moją figurę i może ten sam wiek. Zresztą wyglądał jak inni ludzie, tak, że istotnie nie wiem, co mam na nim opisać.