Strona:Karol May - Old Surehand 02.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  449  —

— Ponieważ mam zaufanie do ciebie, gdyż nie jesteś jako inni synowie Komanczów, którym ufać nie można.
— Czy ty mnie znasz? Przecież widzisz mnie po raz pierwszy!
— To prawda, ale mimo to znam cię. Twarz twoja i oczy nie mogą kłamać. Wolno ci nosić broń i jechać z nami bez więzów, jeśli mi dasz przyrzeczenie, że nie uciekniesz.
Winnetou i Old Surehand stali przy mnie. Po twarzy przebiegł mu słoneczny błysk radości, lecz nic nie odpowiedział.
— Czy dasz mi to przyrzeczenie?
— Nie — odpowiedział.
— A więc masz zamiar uciekać?
— Nie.
— Więc dlaczego wzbraniasz się przyrzec, czego żądam?
— Bo nie potrzebuję ucieczki, gdyż albo zginę, albo będę wolny, jeśli Old Shatterhand i Winnetou są rzeczywiście prawdziwymi i dumnymi wojownikami, za jakich ich uważam.
— Odgaduję, co masz na myśli, ale mimo to proszę cię, żebyś mówił wyraźniej.
— Uczynię to. Apanaczka nie jest tchórzem, który idzie do niewoli, nie podniósłszy ręki na swoją obronę. Wupa Umugi mógł ze strachu o swoje gusła wyrzec się wszelkiego oporu, ale o mnie nikt nie powie, że się boję. Zgodziłem się ze względu na niego i na naszych wojowników, że wam się poddali, ale siebie skrycie wyłączyłem. Apanaczka nie przyjmuje darowanego życia ani wolności; tego, co ma, nie chce zawdzięczać łasce, lecz samemu sobie. Ja pragnę walki.
Odgadliśmy to obydwaj z Winnetou. Był to człowiek młody, lecz zasługujący na nasz szacunek. Spojrzał na nas pytająco, a kiedy nie daliśmy mu zaraz odpowiedzi, dodał:
— Gdyby te moje słowa usłyszeli tchórze, odpra-