Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ci nawet broń twoją i będziesz naszym gościem, nie jeńcem.
— A potem, kiedy stąd odjedziecie?
— Będziesz wolny i uczynisz, co ci się spodoba.
— Czy to podstęp, czy pełna prawda?
— Ja nie kłamię.
— W takim razie daję ci słowo.
— Wypowiedz je dokładnie i zupełnie.
— Przysięgam na brodę proroka, że żądania twoje wypełnię ściśle!
Widać było po nim, że słowa dotrzyma, więc zdjąłem z niego więzy, dałem mu broń i rzekłem:
— Możesz teraz siedzieć u nas jako gość i przyjaciel. Zresztą, podziękuj Allahowi, że jestem chrześcijaninem i żeś się spotkał ze mną. Gdyby nie to, nie żyłbyś już jutro.
Spojrzał na mnie zukosa wzrokiem nieufnym i zapytał:
— Jakto? Któżby chciał godzić na moje życie? Chyba tylko ty?
— Bynajmniej. Moi towarzysze po-

80