Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

powali następnego. Odpowiadaj więc prędko: Czy jesteście sami w tem wadi?
— Nie — odpowiedział natychmiast. Myślał może, że na wiadomość o większej liczbie nieprzyjaciół osłabnie moja odwaga.
— Gdzie reszta?
— Nieopodal.
— Czy do Wadi el Berd przybywacie częściej?
— Tak.
— Czy jest tam miejsce, na którem stoją trzy zeschłe gacje?
Zawahał się z odpowiedzią. Myślał pewnie o ukrytej studni.
— Prędzej, prędzej, bo strzelam! — napierałem.
— Są trzy drzewa tam, gdzie rozbiliśmy obóz.
Im nasib, im adżibi! — Co za zrządzenie losu, jaki cud! — zawołałem w najwyższem zdumieniu. — Czy przybywacie z nad Nilu, od Bir Murat?
— Tak.
Spuściłem natychmiast strzelbę i, poleciwszy Ben Nilowi uczynić to samo,

115