Strona:Karol May - La Péndola.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale twój ojciec?
— Nie martw się o to, najdroższy. Jest sprawiedliwy, łagodny, i kocha mnie bardzo. Postąpi, jak mu wskaże serce i miłość rodzicielska.
Siedzieli jeszcze chwilę, pełni nadziei i szczęścia. Wreszcie Amy udała się do wehikułu pocztowego, by w nim noc przepędzić. Mariano zaś położył się wraz ze Sternauem i Ungerem na ziemi. —
Następnego ranka ruszono w dalszą drogę. Podróż w szalonem tempie wyczerpała osłabionego Mariana; gdy przybyli do Meksyku, stan chorego był mało pomyślny. Sternau uspokoił zrozpaczoną Amy, zapewniając, że ukochany po kilku tygodniach wróci do zdrowia.
Amy chciała, by wszyscy trzej udali się wraz z nią do pałacu ojca, ale Sternau sprzeciwił się temu
— Zostaniemy w hotelu — rzekł. — Ojciec pani zna nas tylko z opowiadań, więc nie możemy nadużywać jego gościnności.
— Przecież panowie okazali mi tyle uprzejmości i przywieźli do Meksyku.
Sternau rzekł z uśmiechem:
— Miss Amy, czy ma pani zamiar przedstawić tak odrazu Mariana ojcu swemu, jako narzeczonego?
Zarumieniła się i odparła:
— O tem nie pomyślałam. Może i lepiej będzie, gdy panowie zostaną w hotelu. Ale musi pan przyrzec, że zamieszkacie u nas, jeżeli ojciec mój będzie nalegać.
— Przyrzekam uroczyście. Przyjechałem do Meksyku również poto, by poznać Pabla Cortejo, a to przyjdzie mi łatwiej, jeżeli zamieszkam u państwa. Może na tej

106