Strona:Karol May - Ku Mapimi.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cjendy del Erina. Oddalona o pół godziny drogi od folwarku, wznosiła się wśród skał, w zaroślach kolczastych i pnączach tak gęstych, że dostać się do niej nie było można. Tuż jednak przed zapadłem w ziemię wejściem do ruin, widniał krągły otwór, poszyty gęstemi krzakami. Sternau miał wszelkie podstawy do przypuszczenia, iż opryszki tutaj się właśnie zejdą. —
Nie wspominając o tem nikomu, spędził całe popołudnie przy chorym. Piorunowy Grot był uszczęśliwiony przyjazdem brata; pamięć wróciła mu do tego stopnia, że mógł opowiedzieć swą przygodę ze skarbem królewskim, ukrytym w pieczarze. Emma przyniosła ofiarowane Ungerowi kosztowności; Sternau podziwiał te bogactwa, dzięki którym biedny strzelec naraz przedzierzgnął się w Krezusa.
Emma promieniała szczęściem, widząc, że ukochany jej wraca do zdrowia. Wskazując na kapitana Ungera, rzekła do narzeczonego:
— Właściwie zbyteczne ci te bogactwa; hacjenda będzie przecież do nas należała. Czy nie sądzisz, że mógłbyś oddać część ich bratu?
Chory skinął głową z uśmiechem:
— Bracie, co posiadam, jest również twoją własnością. Mówiłeś, że masz syna, nieprawdaż?
— Tak. Mam w domu żonę i syna.
Unger zaczął opowiadać o swej rodzinie; Sternau uzupełniał jego słowa. Chory słuchał z uwagą. Po chwili rzekł:
— Chłopak jest, jak słyszę, zdolny, więc powinien otrzymać odpowiednie wykształcenie. Leśniczy jest wprawdzie dla ciebie człowiekiem niezwykle szczodrym,

99