Strona:Karol May - Król naftowy IV.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Bądź pan łaskaw i powąchaj nas! Jak się panu podoba nasz zapach? Czy to olejek różany, sir?
Oczywiście obaj, naskutek dokonanej roboty, mocno trącili naftą. Twarz Roliinsa promieniała z radości.
— Olejek różany? Oczywiście, że nie, lecz coś bardziej miłego dla mnie! Ile czasu wymaga, messurs, zebranie funta olejku różanego? Nafta natomiast tak nadmiernie tryska z ziemi, że można zebrać dziennie setki beczek. Zapach wasz jest milszy dla mnie, niż wszystkie wonności świata. Jak pan sądzi, Mr. Baumgarten?
— Tak — potwierdził buchalter, przybierając również weselszy i pewniejszy wyraz twarzy.
Well! Do tej pory nie chciał pan wierzyć, spostrzegałem to nieraz. Czy przyznaje pan?
— Nie chcę zaprzeczać, sir.
— Ale teraz? Teraz chyba nabrałeś ufności?
Król naftowy odpowiedział zamiast Baumgartena:
— I ja zauważyłem, że Mr. Baumgarten mało mi okazuje zaufania, ale jestem zbyt dumny, aby się obrażać. Teraz przekona się, że ma przed sobą człowieka honoru, który w zupełności zasługuje na zaufanie. Ale czy zostaniemy tutaj na

39