Strona:Karol May - Król naftowy IV.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ko, cóżto za różnica, jeśli interes o kilka dni później dojdzie do skutku?
— Przecież! Nie mam zamiaru wiecznie się z tem nosić, sir!
— Aha, chodzi o interes, — uśmiechnął się kurjer. — Well, nie wtrącam się w takim razie. Spełniłem obowiązek i ostrzegłem was. Więcej nie można ode mnie żądać.
Mówiąc to, chwycił za cugle, aby puścić swego pony.
— Nie żądamy więcej — odparł król naftowy. — Wogóle niczego nie żądaliśmy od pana, może pan więc zachować swoje zdanie dla siebie. Dość mamy pana widoku!
I to nie wyprowadziło kurjera z równowagi. Rzekł tonem, jakim nauczyciel gani ucznia:
— Nigdy jeszcze nie spotkałem takiego chama, jak pan; istotnie, na Zachodzie włóczy się różne tałałajstwo. — I, zwracając się do bankiera, dodał: — Zanim usłucham rozkazu tego wolnego gentlemana, muszę jeszcze jedno panu powiedzieć: nawet w czasach spokojnych tutaj każdy interes jest niebezpieczny, skoro zaś nie można go odłożyć mimo ruchawek wojennych, jest to nietylko niebezpieczny, ale także wielce podejrzany interes. Miej się pan zatem na baczności, sir, abyś go nie opłacił głową!
Zamierzał puścić konia, atoli król naftowy wyciągnął nóż i krzyknął:
— To była obelga, człowieku! Czy mam

11