Strona:Karol May - Klęska Szatana.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

listy, które dowodzą dostatecznie, że Melton był sprawcą napadu na hacjendę. Dzięki tym dokumentom odzyska pan rychło majątek i zatrzyma pobraną już zapłatę jako odszkodowanie. Bądź pan zdrów i staraj się na przyszłość okazać skromność i roztropność większą, aniżeli dotychczas.
Pożegnałem go na zawsze. Zwróciłem również emigrantom ich umowy, które natychmiast zostały rozdarte na kawałeczki. Wsiedliśmy na konie i pojechali. Hacjendero, urzędnik, policjanci i don Endimio de Saledo y Coralba odprowadzali nas wzrokiem. Stary Pedrillo żegnał głośnemi życzeniami, jego podwładni wtórowali mu, reszta milczała.
Można sobie wyobrazić, z jakiemi oznakami radości żegnali moi ziomkowie tę miejscowość, która była terenem ich męczarni i miała stać się ich grobem. Ja również odjeżdżałem zadowolony z dobrych wyników naszego przedsięwzięcia. Coprawda sądziłem, że jeszcze oczekuje nas niebezpieczna przeprawa z Vete-ya, ale spodziewałem się również przybycia Silnego Bawołu. Gdzie i kiedy ich spotkam, tego nie mogłem przewidzieć.
Droga do Chihuahua prowadziła przez pustynię, później przez wąski teren Yuma, następnie zaś przez terytorja, o które Yuma walczyli z Mimbrenjami. Na tym jedynie odcinku można było napotkać trudności.
Na przodzie jechali znający drogę wojownicy Yuma. Ja galopowałem obok Winnetou i Przebiegłego Węża, wpobliżu zaś znajdowali się obydwaj synowie Nalgu Mokaszi. Meltona, skrępowanego linami, prowa-

105