Strona:Karol May - Kianglu czyli Chińscy rozbójnicy.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   11   —

i porządek. Proste meble, składające się lub wyrobione z pak okrętowych, lśniły nadzwyczajną czystością, a porozwieszane na ścianach maty dodawały wdzięku. Na półkach widać było kilka uratowanych z „Wiliamsa“ książek, których zniszczone kartki mówiły o częstem ich użyciu. Nawet światła nie brakowało dobrowolnym wygnańcom, gdyż zdołano uratować prawie wszystkie beczki z tranem wielorybim, który w improwizowanych lampach palii się doskonale. Większą część wieczoru towarzystwo spędziło przed domem, gdyż cudna noc księżycowa pozwalała spokojnie rozkoszować się czarem uroczej miejscowości. Przed świtem, korzystając z jasnego blasku księżyca, udano się na wybrzeże, gdzie zastano całe gromady żółwi, wylegujących się w ciepłym piasku i składających tutaj swoje jaja. Z nadejściem wiosny stworzenia te wyszukują zwykle jakiś brzeg piaszczysty, gdzie urządzają gniazda i spędzają prawie całe lato, poczem, po wykluciu się młodych, jesienią udają się z nimi na pełne morze.
Zadziwiająca jest doprawdy umiejętność kopania dołów przez te niezgrabne napozór i nieruchawe stworzenia. Samice kopią dość długie ukośne kanały podziemne, składają w nie jaja, jedne po drugich, poczem zasypują otwory i wyrównywują je z poziomem tak, aby żadne wzniesienie lub zagłębienie nie zdra-