Strona:Karol May - Kianglu czyli Chińscy rozbójnicy.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   133   —

by do pewnego portugalskiego kupca, który zabrał mnie z sobą do Makao.
— Zwiedziłaś pani ładny kawał świata! — zauważył kapitan. Czy byłaś u owego kupca do ostatniej chwili?
— Tak jest, do przedwczoraj.
— W jaki sposob znalazłaś się pani tutaj?
— Pojechałyśmy z moją panią na spacer, gdy nagle napadli nas rozbójnicy, porwali mnie i przyprowadzili tutaj.
— A co się stało z pani chlebodawczynią?
— Nie zwrócili na nią nawet uwagi, więc pewnie wróciła ho domu.
Teraz zrozumiałem wszystko. Piraci postanowili porwać żonę bogatego Portugalczyka, której jednak nie znali z powierzchowności. Ponieważ dla chińczyków piękność kobieca polega na obfitości tłuszczu, przeto wyobrazili sobie, że żoną Portugalczyka może być tylko ta piękna dama, której czerwona, pulchna twarz i korpulentna postać mogły zachwycić najbardziej nawet wybrednego chińczyka i na nią też jedynie zwrócili uwagę, pozwalając drobnej, szczupłej kobiecie wrócić spokojnie do domu.
— Jak się nazywa pani chlebodawca?
— Petro Gonjuis.
— Kiedy napad ten miał miejsce?
— Przed samym wieczorem. Było już