Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 3.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

waniu z włóczęgi po kawiarniach. Bezgranicznie pobłażliwy pan jego nie wiedział, jak się zachować. Wyręczył go Halef. Byłem z tego obrotu sprawy zadowolony, ponieważ sam nie miałem ochoty karcić oryginalnego grubasa. Mój mały Hadżi stracił cierpliwość. Wstając, klepnął niewiniątko po plecach, i zawołał:
— Wybacz mi, przyjacielu połowy barana i całego młodego koguta! Czy nie byłbyś łaskaw powiedzieć, kto tutaj jest właściwie panem domu?
— Effendi, któremu służę.
— Ach, więc jesteś jego sługą?
— Tak.
— Któż powinien być posłuszny, sługa, czy pan?
— Oczywiście, sługa.
— Pięknie, mój ty najżarłoczniejszy kucharzu na ziemi! A więc nie wolno ci robić, co ci się podoba, a musisz spełniać to, czego wymaga gościnność twego pana. Postaraj się tedy jak najprędzej, aby jego goście mieli co do ust włożyć. Później będziesz mógł pójść do kawiarni. Nie mam prawa do rozkazywania tobie,

41