Strona:Karol May - Grobowiec Rodrigandów.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak. Aby uprzątnąć miejsce dla Alfonsa.
— W takim razie poinformował was również, z jakich to powodów nie chciał dopuścić do śmierci hrabiego?
— Ani jednem słowem! Sam się domyśliłem. Czy wiadomo wam, że sennorita Józefa była zakochana w Alfonsie? Chciała zostać hrabiną de Rodriganda. Gdyby nią została, nie byłoby mowy o naruszaniu „mogilnego snu“ hrabiego. Ale don Alfonso nie chciał o niej słyszeć...
— Ja również. To straszydło na wróble miałoby zostać hrabiną de Rodriganda!
— Może macie rację. Józefa i jej ojciec wściekali się z tego powodu. Wraz z Alfonsem byliście panami wszystkiego, oni nie mieli nic. Chcieli również uzyskać jakąś cząstkę, chcieli zawładnąć meksykańskiemi posiadłościami rodu Rodrigandów.
— Dopięli tego. Z meksykańskich włości nie otrzymałem ani pesa.
— Nie żądaliście pieniędzy?
— Owszem. Ale napróżno.
— Zaczynam rozumieć, dlaczego brat wasz przestał interesować się starym hrabią. Chciał mieć broń przeciw wam na wypadek, gdybyście mu robili przeszkody w inkasowaniu pieniędzy. Chciał mieć możność sprowadzenia hrabiego. Zgubiłoby to i was i Alfonsa.
— Pablo musi za to odpokutować! Ale, do kroćset djabłów, jakżeż mogliście dopuścić, aby mi tak bróżdżono?

80