Strona:Karol May - Dżafar Mirza II.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z tobą. Jakżebym miał pozwolić, abyś pojechał sam, o sihdi! Chcę znowu żyć i umierać z tobą. Przybywaj! Ben Rih, najwspanialszy z pośród koni, będzie cię nosił. Ojciec jego był twoją własnością. Darowałeś mi go, weź teraz jego syna. Zwrócisz mi go później. Posłuchaj, jak cię kocham i uwielbiam: rozpocząłem ten list trzeciego dnia miesiąca tisz-rihn el auwal, a kończę dziś, dziesiątego dnia miesiąca kanun eI tani. Pisałem go dłużej niż trzy miesiące. Oto, jak wielkie ochłapy mego serca są twoją własnością! Gdy przybędziesz, nie będę pisał, lecz powiem ci znacznie więcej. Bądź cierpliwy w obcowaniu z plemionami, ale bądź równocześnie słowny w stosunku do starych bab; jeżeli o tem nie zapomnisz, będziesz mądrze rządzić i zbierzesz żniwo chwały. Nie kochaj się w swych błędach, gdyż gotowe wyróść nakształt lwów i rozerwać cię w strzępy. Ciągle jeszcze pijasz wino? O Mohammedzie! Przecież Tyś wzbronił tego napoju! Lecz ty, sihdi, jesteś chrześcijaninem. Ja muszę słuchać koranu! Jeżeli jednak przywieziesz ze sobą nieco wina, wypijemy je razem!