Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Cyganie i przemytnicy.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

których byłem świadkiem. Dla mnie miarodajną jest jedynie wola i życzenie jego ekscelencji hrabiego Manuela.
— Mam wrażenie, że i ja mam tu coś do powiedzenia — rzekł Alfonso.
— Uważam, że głos pełnomocnika hrabiego też coś znaczyć powinien, — dodał Cortejo.
Sternau odparł dobitnie:
— Moi panowie, tu tylko lekarz rozstrzyga i jego zdanie jest miarodajne. Rozpoczynam operację za dziesięć minut; proszę, aby mi nie przeszkadzano.
— Zobaczymy jeszcze — rzekł Alfonso.
— Tak, zobaczymy. Zwracam uwagę panów, że najmniejsza irytacja może być dla hrabiego niebezpieczna i panowie będą odpowiadali za ewentualne złe skutki.
— Będziemy obecni przy operacji — rzekł Alfonso.
— Potrzebna mi pewna pomoc, to moja rzecz jednak, kto będzie asystował przy operacji. Mam wrażenie, że są tu osoby, które niezbyt pragną, aby hrabia wrócił do zdrowia. Hrabianko Roseto, czy mogę prosić panią o asystowanie przy zabiegu?
— Niech pan mną dysponuje — odrzekła Roseta.
— Nie wiem jednak, czy sił pani starczy. Może panna Amy zechce pani pomóc?
— Jak najchętniej — odparła Angielka.
— A ja? — zapytała Klaryssa.
— Nie śmiem pani trudzić — rzekł Sternau krótko i chłodno. — Nerwy pani nie wytrzymałyby tego. Przecież omal nie zemdlała pani na widok małej ranki. Cóżby to było dopiero przy prawdziwej operacji.
— Ale ja muszę być obecny — rzekł Alfonso.

20