Strona:Karol May - Chajjal.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wielkich okrucieństw, które mu potem ciążyły na sumieniu. Dlatego stał się w ostatnich latach życia bardzo pobożnym i zapisał majątek bractwu. Zostaw pan te niepotrzebne książki i chodź ze mną napić się bira nimsawiji; to lepsze od wszelkiej mądrości uczonych!
Musiałem ukorzyć się przed tą filozofją, a że w perspektywie był pilzner, ukorzyłem się bez niechęci. Na podwórzu stał Selim. Pobiegł, ażeby drzwi nam otworzyć.
— Ten effendi jest moim gościem — oznajmił mu jego pan. — Zamieszka u nas i wypędzi ducha.
Selim otworzył usta, zesunął na kark olbrzymi turban, wytrzeszczył na mnie oczy bezmyślnie; przypomniał sobie jednak swoją powinność, otworzył drzwi, pochylił korpus do ziemi i odrzekł:
— Słusznie, bardzo słusznie! Ale jak tego dokona?
Zachował przybraną pozycję i czekał na odpowiedź.
— Mądrzej zabierze się do tego od ciebie — odpowiedział Nassyr.