Strona:Karol May - Bryganci z Maladetta.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go protestuję z całych sił i zapowiadam, że będę uważał każdego, kto się podejmie operacji, zanim zbadam hrabiego, za lekkomyślnego, a może nawet za zupełnie świadomego mordercę. Gdyby chciano zastosować wobec mnie gwałt, zwrócę się o pomoc do policji, a jestem pewien, że policja okaże więcej względów życzeniom condesy, aniżeli panowie.
Wszyscy trzej lekarze stali jak wryci, z oczami wbitemi w ziemię. Alfonso nie zdążył jeszcze odpowiedzieć, gdy nagle otworzyły się drzwi i stanęła w nich wysoka postać człowieka, który z pierwszego rzutu oka budził szacunek i litość.
Lubo człowiek ten był ślepy, niewidome jego oczy zdawały się posiadać moc wielką i wielki wpływ na otoczenie. Był okryty białem prześcieradłem, które spływało mu z pleców, jak śmiertelna koszula. Twarz, o rysach subtelnych i szlachetnych, była trupio blada; siwe włosy, jak węże wiły się gęstymi kosmykami aż do karku.
Zdawałoby się, że to duch jakiś przybył z zaświata, aby rozstrzygnąć spór między żyjącymi.
Jak łatwo się domyślić, był to hrabia Manuel de Rodriganda y Sevilla we własnej osobie. Ponieważ chloroformowania nie dokończono, hrabia wrócił do przytomności i usłyszawszy głosy w przyległym pokoju, otulił się prześcieradłem, zszedł ze stołu operacyjnego, aby zajrzeć do swego gabinetu.
— Cóż tu się dzieje? Kto mówi? Dlaczego odłożono operację? — zapytał, wodząc dokoła oczyma oślepłemi.
Roseta objęła go ramionami, tuląc się doń gorąco,
— Ojcze, drogi mój ojcze! — zawołała. — Bogu niechaj

71