Strona:Karol May - Bryganci z Maladetta.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przyjmowaniu gości i oddawaniu wizyt, przyczem tak doskonale odgrywał rozpacz osieroconego bratanka, że wzbudził sympatję i współczucie wszystkich znajomych.
Podczas nieobecności Pabla otrzymał z Hiszpanji list, który podsunął mu nowe plany i cele. Don Pablo powrócił po ośmiu dniach. Natychmiast przywołał go Alfonso do siebie.
— Jakże się powiodło?
— Bardzo dobrze.
— Kamień spadł mi z serca. Nie bagatela taka droga z „bagażem“. Gdzież są Indjanie?
— Rozstałem się z nimi w Veracruz, nagrodziwszy ich wedle umowy. Wrócili do swoich siedzib. Ale, ale, czy to prawda, że musisz jechać do Hiszpanji?
— Tak. Otrzymałem list od „ojca“.
— Czy mogę go przeczytać?
— Czytaj. Jest bardzo krótki.
List brzmiał, jak następuje:

Kochany Alfonso!

Kazałem ci już powiedzieć przez don Pabla, że oczekuję cię na zamku Rodriganda z wielką tęsknotą. Moja choroba wzroku czyni zastraszające postępy; chciałbym więc jeszcze koniecznie zobaczyć ciebie, moją jedyną podporę. Oczekuję twego przybycia.

Twój ojciec
Manuel, hrabia Rodriganda y Sevilla.

— Jakie masz zamiary?
— Jadę. Poczyniłem już potrzebne do drogi przygotowania.
— Dobrze sobie radzisz. Sprawy nasze układają się

42